niedziela, 13 lipca 2014

Rozdział 5 ,, Ooo! Drzewko w Coli!"

Starannie przejechała malinową szminką po ustach. Obecnie stała w dużym, ale nie gigantycznym salonie połączonym razem z kuchnią. Przy dużym lustrze, obok kominka z zapalonym oświecającym wieczór ogniem. Rodziców nie było, byli na ważnej konferencji. Diego oglądał jakiś film na komputerze taty, a León oglądał cały sezon serialu " Legenda Kory " z tutejszym kolegą Andreasem.
- Bursztyn!- Krzyknęła, a przy jej nodze pojawił się Golden ze smyczą w pysku.
Delikatnie przypięła smycz do złotej obróżki, i wyszli z domu. Księżyc oświecał jej czarny filcowy płaszczyk.
Pies zaczął wąchać, jakby wyczuł jakąś zaskakującą woń. Szli dalej i dalej kierując się węchem psa, a z chwilą ona też poczuła dziwnie znany zapach. W pewnym momencie usłyszała znajomy krzyk. Przypomniała sobie! Te perfumy to jedna z droższych podróbek perfum, które używa jej tata. Tan krzyk należał do Glory. Krzyczała na kogoś, tylko na kogo? Pies zaczął szczekać, ale dziewczyna go uspokoiła drapiąc za uchem. Podbiegli za krzaki. Było widać tylko rudą czuprynę Glory.
- Czuję się jak James Bond! - narzekała Naty, zastanawiając się jak długo wytrzyma w tych krzakach.
Chwilę później ujrzała twarz chłopaka. Maxi. Przysłuchała się dokładniej kłótni.
- Jak mogłeś świnio mnie wystawić dla tej sieroty! Słucha Maximiliano, jeśli nie zrobisz jej krzywdy, ja Ci zrobię krzywdę!- Krzyknęła Glory
- Ale to bezsensu! Czemu uwzięłaś się akurat na nią! Dobra, spoko innych po prostu wkurzasz, ale czemu akurat ją chcesz zranić? - Bronił swego Maxi.
- A bo wygląda na kolejną fałszywą oszustkę! A po za tym Ty debilu, się w niej zakochałeś! Kurde, co ty nie umiesz chociaż wybrać dziewczyny, która przynajmniej nie ubiera się jak wieśniara?- Odgryzła się.
- A wiesz co? Ty jesteś tą sierotą i wieśniarą od, której cały czas ją wyzywasz!- Maxi był już cały czerwony.
- A wiesz co? Mam Cię gdzieś, bo jesteś zwykłym nieudacznikiem i beztalenciem, który zakochuje się w takich idiotkach jak ta cała Naty! I wiesz co? Poradź se sam, bo ja Ciebie nigdy nie poznałam!- krzyknęła Glory i z uśmiechem lafiryndy odeszła, co chwilę krzycząc, że go zniszczy.
Zabolało. Mocno.
- Chodź!- szepnęła do Bursztyn'a i podeszli do Maxi'ego.
- Hej- powiedziała do niego
***
León podszedł lunatykując do kwiatka i krzyknął
- Ooo! Drzewko  w Coli!
Powracam! A oto mój kolejny beznadziejny rozdział ! Komentujcie! A no i = Przepraszam NATY PERRDIO i MARUTA MIKOSHI! Za to, że nie komentowałam przez pewien czas waszych blogów! Pozdrawiam Kot Lu xD

4 komentarze:

  1. Yay! Nareszcie wróciłaś!
    Świetny rozdział. Ale dlaczego taki krótki?
    Ostatnie zdanie najlepsze! Leoś-lunatyk xd
    Cieszę się, że wróciłaś i mam nadzieję, że nie odejdziesz na tak długo.
    No cóż. Zostało mi tylko czekać na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie na blog MarutaMikoshi =^-^=

    OdpowiedzUsuń
  2. No wkońcu wielki powrót :p
    Świetny rozdział i popieram Marutę. Czemu taki krótki? :(
    No i nie wolno cię odchodzić na tak długo :p
    A co do bloga to nic się nie stało i tak prawie nikt nie komentuje :D
    Czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział! Zaskoczyłaś mnie lunatykującym Leonem :)
    Zapraszam serdecznie także na mojego bloga kocieciastko-violetta@blogspot.com

    OdpowiedzUsuń