sobota, 26 lipca 2014

Miniaturka: Mówiąc o Leónie + Ponad pół roku

Taka mała niespodzianka na wieczór :) Dedykuję: Marce Lambre - dajesz mi energię to między innymi tu wróciłam, Naty Perrdio- Za to ile ze mą wytrzymałaś :), Marucie Mikohi - Aj Marcia, jak bardzo Cię uwielbiam....
--------------------------------------------------------------------------------------------------------
Czasem czuję, że
nie chcę się zmieniać,
mimo tego jaki jestem,
lubię się śmiać, pochrapywać,
byle by być po prostu sobą ...
                       Autor nieznany
_______________________________________________________________________________
Może i nie jestem idealny, ale zawsze miałem uczucia i je wciąż mam. Może i zachowuję się nieco dziecinnie, ale bardzo dużo ludzi tak kończy, gdy ich rodzice zginą. Jednak umiem podejmować decyzje, które są słuszne i wprost takie.. Moje. Cieszę się, z tego jakie mam rodzeństwo i wujka, ciocie z którymi mieszkam.
To oni sprawili, że umiem być sobą....
    Zamknąłem swój zeszyt i położyłem się na poduszki. Nagle do pokoju weszła Naty z tacą kanapek. A no tak, Naty! Ona jest moją najukochańszą siostrą cioteczną. Podała mi kanapki i wyszła, w tym samym //OD AUTORKI: CO ZOSTANIE NAPISANE W MINIATURCE ZALICZA SIĘ DO ROZDZIAŁÓW!//  momencie podbiegł do mnie Bursztyn z proszącym spojrzeniem.
- Jezu, stary, teraz?- pies zapiszczał- Idź po smycz...
***
Jestem na spacerze z Bursztynem.. Jak można robić kupę trzy razy dziennie? Co, on srakę ma?
Ups! Trochę się zamyśliłem..
- Przepraszam, naprawdę!- krzyknąłem, a kiedy zobaczyłem na kogo wpadłem.. Zaraz, zaraz.. Naty czemu mnie zastrzeliłaś? Jestem w niebie? Bo widzę anioła! To nie zbyt normalne w moim wieku!
- Spokojnie, nic się nie stało... - Powiedziała dziewczyna zachrypniętym głosem.-Jestem Violetta, a ty?
- Jestem w niebie? Zobaczyłem anioła!- jejku.. Jestem królem upokarzania się..
- Nie nie jesteś- zaśmiała się Violetta
- A, emm, noo... Nazywam się León Verdas, od wielu lat także Navarro-Powiedziałem z dumą.
- Navarro? Mój  tata robi parę ładne lat z wami interesy- Powiedziała uśmiechnięta-Słuchaj masz tu mój numer, jak co to dzwoń!- Rzekła i poszła w swoją stronę.. Co jeśli jej nie zobaczę?
:) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) : :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :)
Mija ponad pół roku bloga.. Juro o tym na pewno dodam post, ale dziś dziękuję wszystkim co wciąż ze mną są mimo tego ile beznadziei jest w tym opowiadaniu..  Kocham was, przepraszam, że takie krótkie, ale to mi zajmuje około 2-3  godzin kiedy robię długie. A teraz ledwo widzę klawiaturę, jetem zmęczona, a jeszcze muszę zrobić multum rzeczy.. Życzę wam dobranoc i spadam :)

Znalazłam natchnienie!

Zacznijmy od tego, że zostałam tylko ja, wena i natarczywe bóle tyłka po zbyt długim siedzeniu na szorstkiej poduszce :D
Zyskałam wenę czytając moje stare opowiadania... Ale nie wiem czy coś dodam...
Albo to będzie:
- Nudne
-Krótkie
-beznadziejne
Albo zwyczajnie naturalnie nienadające się do opublikowania :(
Do przeczytania!

piątek, 25 lipca 2014

3 dni ... And powrót..

No dobra przyznaje się! Zatrzymajcie wszystkie imprezy! Ja powracam imprezy na koniec mnie, mają się skończyć, ludzie!
       Jestem natarczywa i się za wami stęskniłam. Tak, wiem, że w 3 dni xD
Jednak w te trzy dni, zdążyłam się uspokoić i nie wylewać łez jak głupia. Dziś wchodzę - 3 komentarze.
Tylko??? Nie, za to aż. Myślałam, że to będzie góra 1 komentarz bez znaczenia, oczywisty. Jednak 3 komentarze, dla przeciętnej bloggerki to mało, ale.. Jeśli ktoś śmie mnie nazwać " Przeciętna " wyląduję w więzieniu! Wracając, to trzy ważne pomocne komentarze. Takie długie :)
Cały czas o tym myślę, ale tak już raczej będzie.
Chciałam wam podziękować, bo choć nie znacie mnie osobiście, jesteście przy mnie :)
Dziś może coś się pojawi... Nie powiem co! Niestety nie będę kontynuować one parta "  Mdłe" nie mam pomysłu :( Too... Do zobaczenia!

wtorek, 22 lipca 2014

To chyba koniec.. Za dużo się zmienia..

Kochani.. Ja wiem żale się wam, ale wszystkie moje koleżanki wyjechały.
Ostatnio dużo się zmieniło. Poznałam przyjaciół i wrogów.
Spełniałam marzenia. Ale jedno zmieniło się nieodwracalnie.
Nieodwracalna jest jedna rzecz - śmierć.
Straciłam bardzo ważną dla mnie przyjaciółkę.
Jeśli chcecie czytajcie, ale jeśli macie to gdzieś nie udawajcie, że was to interesuje.
Zostałam bez zwierzątka. Bez Mani.
Uwierzcie, pisząc to płacze, a najgorsze, że...
To się stało w czwartek Ja się dowiedziałam wczoraj.
Dziś wyjeżdżam z Gdańska, muszę teraz być w domu.
Rodzice są załamani, ona spędziła ze mną prawie całe życie.
Prawdopodobnie tata dziś odwiezie mnie do Ani, ona tylko została w Stargardzie.
W ogóle, to.. Nie wiem kiedy wracam.
Ale wiem, że wrócę.
Nie wiem co mi odwróci radość...
Dziś jadę do Ani - może rozmowa z nią mi pomoże? Ona zawsze umie mnie rozśmieszyć..
Jutro przyjeżdża Martyna - Pośpiewamy na karaoke, pooglądamy telewizję. Ona będzie przy mnie zawsze!
Za 2 tygodnie wraca Olimpia - Może ona? ona mnie przytuli pocieszy.. Właściwie to ona mnie wczoraj pocieszyła...
Jeszcze dziś zobaczę się z tatą- On wszystko umie delikatnie wyjaśnić...
Prawdopodobnie na wiosnę kupujemy psiaka...
Z czego wychodzi, że najpóźniej to wracam z około 2 miesiące.
Muszę od tego odpocząć. Na rok szkolny powinnam być.
CZEKAJCIE NA MNIE!

niedziela, 13 lipca 2014

Rozdział 5 ,, Ooo! Drzewko w Coli!"

Starannie przejechała malinową szminką po ustach. Obecnie stała w dużym, ale nie gigantycznym salonie połączonym razem z kuchnią. Przy dużym lustrze, obok kominka z zapalonym oświecającym wieczór ogniem. Rodziców nie było, byli na ważnej konferencji. Diego oglądał jakiś film na komputerze taty, a León oglądał cały sezon serialu " Legenda Kory " z tutejszym kolegą Andreasem.
- Bursztyn!- Krzyknęła, a przy jej nodze pojawił się Golden ze smyczą w pysku.
Delikatnie przypięła smycz do złotej obróżki, i wyszli z domu. Księżyc oświecał jej czarny filcowy płaszczyk.
Pies zaczął wąchać, jakby wyczuł jakąś zaskakującą woń. Szli dalej i dalej kierując się węchem psa, a z chwilą ona też poczuła dziwnie znany zapach. W pewnym momencie usłyszała znajomy krzyk. Przypomniała sobie! Te perfumy to jedna z droższych podróbek perfum, które używa jej tata. Tan krzyk należał do Glory. Krzyczała na kogoś, tylko na kogo? Pies zaczął szczekać, ale dziewczyna go uspokoiła drapiąc za uchem. Podbiegli za krzaki. Było widać tylko rudą czuprynę Glory.
- Czuję się jak James Bond! - narzekała Naty, zastanawiając się jak długo wytrzyma w tych krzakach.
Chwilę później ujrzała twarz chłopaka. Maxi. Przysłuchała się dokładniej kłótni.
- Jak mogłeś świnio mnie wystawić dla tej sieroty! Słucha Maximiliano, jeśli nie zrobisz jej krzywdy, ja Ci zrobię krzywdę!- Krzyknęła Glory
- Ale to bezsensu! Czemu uwzięłaś się akurat na nią! Dobra, spoko innych po prostu wkurzasz, ale czemu akurat ją chcesz zranić? - Bronił swego Maxi.
- A bo wygląda na kolejną fałszywą oszustkę! A po za tym Ty debilu, się w niej zakochałeś! Kurde, co ty nie umiesz chociaż wybrać dziewczyny, która przynajmniej nie ubiera się jak wieśniara?- Odgryzła się.
- A wiesz co? Ty jesteś tą sierotą i wieśniarą od, której cały czas ją wyzywasz!- Maxi był już cały czerwony.
- A wiesz co? Mam Cię gdzieś, bo jesteś zwykłym nieudacznikiem i beztalenciem, który zakochuje się w takich idiotkach jak ta cała Naty! I wiesz co? Poradź se sam, bo ja Ciebie nigdy nie poznałam!- krzyknęła Glory i z uśmiechem lafiryndy odeszła, co chwilę krzycząc, że go zniszczy.
Zabolało. Mocno.
- Chodź!- szepnęła do Bursztyn'a i podeszli do Maxi'ego.
- Hej- powiedziała do niego
***
León podszedł lunatykując do kwiatka i krzyknął
- Ooo! Drzewko  w Coli!
Powracam! A oto mój kolejny beznadziejny rozdział ! Komentujcie! A no i = Przepraszam NATY PERRDIO i MARUTA MIKOSHI! Za to, że nie komentowałam przez pewien czas waszych blogów! Pozdrawiam Kot Lu xD